sobota, 27 kwietnia 2013
Suknia 1910-1912
Z zamiłowania do filmu Titanic, czy też serialu Downton Abbey i całego splendoru tamtych czasów, powstała suknia własnego projektu z drugiej dekady XX wieku. Szwy maszynowe z wyjątkiem wykończeń. Wykonana z jasno lawendowej bawełny na podszewce i syntetycznej tafty oraz koronki, z tyłu posiada zapięcie na haftki. Tren podszyty płótnem. Uszycie zajęło mi około trzech dni:) Po wykończeniu sukni postanowiłem z resztek materiałów, koronek, kwiatów i piór wykonać kapelusz::) I teraz zrodził się dylemat... jaki charakter będzie miała suknia? Na pewno nie wieczorowa, a z drugiej strony nie bardzo popołudniowa, ze względu na tren... Mimo wszystko zaprezentuję swoje dzieła:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem wprost zachwycona tą suknią! Ciekawy krój, koronka i przede wszystkim piękny kolor! Sama chciałabym mieć tak cudną kreację. Naprawdę zazdroszczę talentu krawieckiego i dobrego gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Dziękuję bardzo:) Natomiast ja mógłbym szczerze powiedzieć, że z wielką chęcią wprost wcisnąłbym Ciebie w suknię:D To kiedy przymiarka?:D
UsuńWcisnął? :D Myślę, że spokojnie bym się zmieściła bez zbytniego "wciskania". :)
UsuńJeżeli uraziłem, to przepraszam:) Po prostu chciałbym kiedyś wykorzystać swoje stroje to profesjonalnych sesji itp:) Poza tym lubię oglądać na kimś to, co uszyję:)
UsuńSpokojnie, nie gniewam się. :) A nawiasem mówiąc, to obawiałabym się, że ta suknia byłaby na mnie za długa, bo mam dość filigranową sylwetkę. Ale bądź co bądź kreacja jest prześliczna. ;)
UsuńJakby była potrzeba skróciłbym:D Jeszcze raz dziękuję bardzo;)
UsuńPiknikowa :) A poważniej, zastanawiam się, czy jesteś osobą, która lubi być chwalona, czy ją to motywuje do pracy dalszej ;) Bo po pierwsze: podziwiam sam fakt, że ci się chce - jesteś w końcu mężczyzną, i przy okazji mężczyzną, który według mnie swietnie szyje i ma wyczucie stylu (lepiej niż niejedna kobieta, ba lepiej niż ja i to o wiele!) ;) a druga sprawa - właśnie sprawiłeś, że zakochałam się w sukniach z 1910 roku ;) Do tej pory nie darzyłam ich miłością, ale pastelowe wersje ... Piękne! Coś czuję, że to będzie następny temat przewodni pikniku ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Hmm pochwały raczej mi służą, ale też wprowadzenie dyscypliny:) Czasami lubię tylko pomarudzić jak wiele chciałbym, a mieć nie mogę:) Z tymi sukniami z tamtego okresu jest tak, że niektóre też mi się nie podobają. Pomimo nowej wąskiej sylwetki są często nazbyt przedobrzone lub po prostu zepsute krojem...
UsuńA pastelowe kolorki zawsze wyglądają dobrze, zwłaszcza w towarzystwie złota, srebra i bieli:D Hm suknia piknikowa- podoba mi się:D
P.S Dlatego własnie chciałem, aby piknik był w tym stylu:P
Spokojnie, da się zrobić, ja już mam chrapkę na następny! ;D A pierwszego nie skończyłam organizować ;) Ja jestem typem, którego negatywy paraliżują, wolę pochwały. Właśnie do mnie to dotarło - akurat w TYM kroju sukni nie cierpię sukni wieczorowych, bo są ciemne! Faktycznie, pastele to jest to! A suknia piknikowa ... to chyba nawet funkcjonowało ,ale pod nazwą inną (angielska nazwa letniego briefingu, dancingu?, no zapomniałam! na końcu języka ;) w latach 20 przeżyly te spotkania boom, były zdobniejsze niż suknie dzienne, spacerowe, ale skromniejsze, lżejsze niż wieczorowe ;)
Usuńcała impreza polegała na przesunięciu w porach dnia pikniku i wieczorku muzycznego/tanecznego - w godzinach od 15 do 20, były tańce, picie herbaty, jakieś zabawy typu tenis, krykiet itd ... w trędowatej było takie coś ;) I w jakimś wierszu tez isę na nazwe natknęłam( polskim, międzywojennym. Nie cierpię dziurawej pamięci ;)
Nadgorliwość?:D Znam to:D Hehe ubytki w pamięci również:D Nie zaskoczyłaś mnie:D Cieszę się, że tak oddziałała na Ciebie moja praca:) W sumie to w każdej epoce można spotkać się z brzydką suknią XD Bogactwo nie zawsze idzie w parze z dobrym gustem:)
UsuńO tak, przy czym z naszego - współczesnego punktu widzenia to właśnie te najdroższe są najbrzydsze, a te prostsze - piękne. Jak ta!
UsuńRacja:) Dziękuję ponownie:)
UsuńAaaale niesamowita! Downton jak żywe :D I kapelusz świetny! Zrobiłeś go na bazie zwykłego słomkowego?
OdpowiedzUsuńDziękuję:)Tak- zrobiłem na bazie zwykłego słomianego kapelusza, tylko wymieniłem taśmę wewnątrz na białą bawełnianą i zmniejszyłem korpus- nie wiem jak to nazwać:D w sensie spłyciłem główkę:D Za głęboki był:D
UsuńTa suknia jest przepiękna! Uwielbiam stroje z tego okresu, a Ty masz w dodatku niezaprzeczalny talent :)
OdpowiedzUsuńAż się zarumieniłem:D Dziękuję;)
UsuńPiękna :) Nie interesuje mnie ten okres w modzie, ale ta mnie zauroczyła!
OdpowiedzUsuńWow! Cieszę się niezmiernie:) Dziękuję:)
UsuńPrzepiękna kreacja! Strasznie "zazdroszczę" Ci umiejętności szycia! Ja niestety mam dwie lewe ręce do takich rzeczy :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A syndrom lewych rąk powinno dać się przeobrazić w prawdziwie złote ręce... ćwicząc i szyjąc:)
UsuńMoże jak już uporam się z pracą magisterską, to wezmę kilka lekcji u mamy :) Pozdrawiam i życzę dalszych wspaniałych kreacji!
UsuńPiękna! I zdecydowanie piknikowa :) Krój przypomina mi suknię noszoną przez lady Mary w pierwszym sezonie DA (w biało-niebieskie paski). To mój ulubiony okres w modzie. I kapelusz jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńPiękna suknia. Jest szansa na uszycie sukni inspirowanej sukniami Rose z ,,Titanica" przez Panią? Podoba mi się ta kreacja, a potrzebowałabym taką później na bal karnawałowy.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Pana, autokorekta poprawiła
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń